Kreta - czy warto? Nasza wycieczka wrzesień 2022 r.

 

Kreta wrzesień 2022 r.




    Nasza wycieczka na Kretę rozpoczęła się 7 września 2022 roku. Lecieliśmy z biurem podróży TUI. Wylot był z Gdańska, a lądowaliśmy w Iraklionie. Pomysł na Grecję tak naprawdę narodził się przypadkowo. Chcieliśmy z mężem polecieć do ciepłych krajów we wrześniu, jak już nie będzie tłumów turystów. Myśleliśmy o Turcji, tam już byliśmy i mieliśmy dobre wspomnienia, ale szukając wycieczek natrafiłam na ofertę biura podróży na Kretę. Drugiego września 2022 r. siedziałam u kosmetyczki na paznokciach i tak o to natrafiłam na m. in. takie piękne zdjęcia:





Źródłohttps://www.tui.pl/wypoczynek/grecja/kreta/atlantica-mikri-poli-crete-her17001

    No nie sposób się nie zakochać! Dlatego niezwłocznie po sprawdzeniu oferty wysłałam link do męża i tak, tego samego dnia siedząc i czekając na jedzenie w ulubionym azjatyckim barze (swoją drogą muszę Wam też opisać nasze ulubione knajpki w Gdańsku) zamówiliśmy wycieczkę :) 
Także od zamówienia zostały nam 4 dni przygotowań do wyjazdu. Bardzo lubimy takie spontaniczne wycieczki, może nie tak całkiem z dnia na dzień, ale cztery dni w zupełności nam starczą na spakowanie i dokupienie niezbędnych rzeczy. Tak samo zamawialiśmy naszą wycieczkę na podróż poślubną w 2018 roku - około 3 dni przed wylotem. Nie lubimy mieć za dużo bagażu, dlatego, że po pierwsze jest najzwyczajniej w świecie lżej z mniejszą ilością walizek, a po drugie jak nie spakujemy się do granic wytrzymałości walizek to mamy dużo miejsca na pamiątki z podróży (szczególnie te kulinarne). 

    Tak więc 7 września wyruszyliśmy w drogę. Nasz cały bagaż dla dwóch dorosłych osób:






      Dolecieliśmy tego samego dnia około godziny 23. Zakwaterowanie mieliśmy w miasteczku Makry Gialos, co od lotniska w Iraklionie oznaczało odległość 123 kilometrów. Niby niedużo, ale jadąc autobusem transferowym jechaliśmy ponad 3 godziny. To jedyny mankament do którego można się przyczepić jeśli chodzi o tą wycieczkę. Chociaż dla nas, podekscytowanych podróżą w ogóle to nie miało znaczenia. Oglądaliśmy piękne widoki po drodze. Zadziwiało nas to jak kierowca tak wielkiego autobusu jeździ takimi wąskimi uliczkami:

    



A tak jak powyżej na zdjęciu parkują mieszkańcy Krety. 
    
    Odwoziliśmy po kolei turystów do ich hoteli. Nasz był ostatni na drodze. Jak zostaliśmy już sami w autobusie, kierowca zaproponował nam bardzo zimną wodę, co było miłym gestem w tej temperaturze (było powyżej 20 kilku stopni, a było już po 24 godzinie). Co nas miło zaskakiwało za każdym razem kiedy spotykaliśmy Greków, że to mega pozytywni i życzliwi ludzie, którzy podzielą się z Tobą wszystkim co mają. Dodatkowo uwielbiają Polaków. Ta wycieczka tak nas naładowała pozytywną energią, że jeszcze do tej pory uśmiechamy się na wspomnienia o Krecie. Do hotelu Atlantica Mikro Poli Crete dotarliśmy około 2 w nocy. Zostaliśmy przywitani przez przesympatycznego recepcjonistę i odwiezieni do bungalowa przez pracownika hotelu. Dodatkowo dlatego, że nie zdążyliśmy na kolację dostaliśmy zapakowane jedzenie do zabrania ze sobą. Po dotarciu na miejsce bardzo nam się spodobało. Mieliśmy do dyspozycji duży pokój z balkonem i widokiem na morze, do tego osobno sypialnia i łazienka z zarówno prysznicem jak i wanną. Dla każdego coś dobrego. Dla mnie i męża to było najlepsze rozwiązanie, ponieważ mąż woli prysznic, a ja wannę więc mogliśmy konwersować podczas kąpieli :) Było już późno więc poszliśmy spać. Następnego dnia poszliśmy pozwiedzać hotel, ale najpierw oczywiście na śniadanie na które zdążyliśmy dzięki temu, że w hotelu były śniadania do późna do 10.30. Nie lubimy za wcześnie jeść, dlatego było to idealne rozwiązanie dla nas. 

Pierwsze widoki jakie nas oczarowały:



    Bardzo polecamy jedzenie. Kawa z ekspresu to na plus, bo zdarzały się w innych hotelach pięciogwiazdkowych kawy rozpuszczalne, co dla takich kawoszów jak my było nieprzyjemnym doświadczeniem. Szczególnie zapadły nam w pamięć ciasteczka lihnarakia - ciastka wypełnione miękkim serem: 


Pychota! Dodatkowo polecamy wszystko z bakłażanem. Pasta z bakłażana najlepsza jaką jadłam, aż mi żal, że dopiero ją spróbowaliśmy dwa dni przed powrotem do Polski :(( Dla wielbicieli sałatek na Krecie będziecie mieli istny raj. Pyszne warzywa, przyprawy (najlepsze oregano) i oliwa z oliwek o najniższej kwasowości (Kreta słynie z najlepszej oliwy z oliwek na świecie). Z owoców kiwi, kiwi i jeszcze raz kiwi! Nigdzie nie jadłam ich tak pysznych!



    Mimo, że jesteśmy ogromnymi obżartuchami to nie przytyliśmy, a mąż jeszcze schudł dzięki siatkówce, która odbywała się codziennie popołudniami. Oczywiście większość grających to byli Polacy, tak zawzięci w grze, że animator, który prowadził zajęcia po skończonym czasie przeznaczonym na grę zostawiał Polakom piłkę aby dalej mogli kontynuować. Dla mnie osoby, która jakieś pół roku temu zaczęła interesować się tańcem, były codziennie aktywności taneczne w basenie, które jak najbardziej polecam - codzienna dawka endorfin :)
    Chociaż pojechaliśmy z zamiarem tzw. leniuchowania i odcięcia się od świata, nie mogliśmy chociaż jednego dnia nie poświęcić na wycieczkę - oczywiście na własną rękę. Dlatego wynajęliśmy samochód i wyruszyliśmy w drogę. Co ciekawe miejsce, gdzie zdecydowaliśmy się na wynajem było bezproblemowe - żadnej blokady na karcie kredytowej, jeden dokument do podpisania, opłata na miejscu około 60 euro za dzień plus zatankowanie paliwa, tyle ile wyjeździmy i przemiła pani w obsłudze. Wynajęliśmy samochód marki Skoda Yeti więc trochę się obawialiśmy parkowania i tych ciasnych uliczek, ale wszystko było w porządku i naprawdę wygodnie się jechało. Ciekawe jest to, że w Grecji ludzie nie stosują się za bardzo do przepisów drogowych, a pierwszeństwo ma zazwyczaj większy, dlatego byliśmy dość bezpieczni podczas drogi ;) 
    Naszym celem było Ajos Nikolaus, po drodze zatrzymaliśmy się w Gourni - w XX wieku odkopano tutaj minojskie domy, drogi i cmentarz. Koszt wejścia to 3 euro. Dla miłośników historii takich jak mój mąż polecamy. Kilka zdjęć ze zwiedzania poniżej:




    
    Ajos Nikolaus przywitało nas przepiękną pogodą około 30 stopni i ogromnym wiatrem. Na Krecie warto być na to przygotowanym, wiele osób wypoczywających miało na przykład ze sobą specjalne klamerki na ręczniki. Nam wiatr nie przeszkadzał, ale wiem, że dla niektórych wieczory już na przykład pod koniec września mogą być za zimne i warto zabrać ze sobą jakieś cienkie sweterki i bluzy. 
    Pierwszym naszym punktem była kawiarnia, którą polecamy z całego serca Cafe Du Lac Bar. Miejsce na wypicie pysznej, niedrogiej kawy z widokiem na jezioro Wulismeni połączone z morzem kanałem. Według legend w jeziorze tym kąpieli zażywała bogini Atena. Na samym początku przywitała nas przemiła kelnerka i od razu podała do stolika darmową butelkę zimnej wody. Do kawy wzięliśmy lody na bazie mleka koziego i były one przepyszne - polecamy spróbować. Do samej kawy bariści dodają ciasteczka z logo firmy, co również uważam za miły akcent.

Widok z kawiarni Cafe Du Lac Bar






        Po kawie udaliśmy się na pieszą wędrówkę po miasteczku. Zobaczyliśmy między innymi pomnik Porwania Europy, Róg obfitości, kościół Saint Trinity jak i urokliwe zakamarki miasta.





    Ostatnim naszym celem podróży była farma oliwna. Spędziliśmy tam ponad dwie godziny, wydaliśmy dużo pieniędzy, ale naprawdę było warto. Farmę można zwiedzić za dodatkową opłatą.  Na początku otrzymujemy tablet na którym przy 10 stacjach jest opisany proces powstawania oliwy, wina i sera w kilku językach, również po polsku. Na farmie można spróbować i oczywiście kupić różne rodzaje oliwy, miodów, oliwek czy ich lokalnego specjału alkoholowego - raki. Do kupienia są także przeróżne przyprawy, kosmetyki. Co ciekawe produkty Z Cretan Olive Oil Farm można kupić na ich stronie internetowej z przesyłką do Polski. 







    Wróciliśmy do hotelu na kolację, a wieczorem mieliśmy okazję oglądać piękny zachód słońca. 



    Podsumowując czy warto odwiedzić Kretę? Tak, tak i jeszcze raz tak! My się w niej zakochaliśmy. Piękna pogoda, cudowne widoki, ciepłe morze, przemili ludzie i pyszne jedzenie. Mam marzenie aby tam wrócić, znów poczuć smak tej obłędnej pasty z bakłażanów, słodkich kiwi i pysznej raki.


Komentarze